Hej, kochani! Wracamy z kolejnym wpisem z naszej mieszkaniowej przygody! Z Anią sporo już przeszliśmy – od szalonych czasów wynajmu (pamiętacie nasze opowieści o właścicielach wpadających bez zapowiedzi?), przez rozkminy o najmie okazjonalnym, aż po marzenia o własnym kącie. Niestety, my się nie załapaliśmy na program „Pierwsze Klucze”, bo kupiliśmy nasze gniazdko trochę za wcześnie, ale temat nas zaciekawił, więc jak zwykle wzięliśmy laptopy, zrobiliśmy herbatę i przekopaliśmy się przez masę informacji – w tym prosto ze strony rządowej (spokojnie, podamy link!). Teraz dzielimy się z Wami tym, co udało nam się rozkminić o tym nowym programie wsparcia. To nie suchy poradnik, a nasza historia o tym, jak próbowaliśmy ogarnąć, czy „Pierwsze Klucze” to coś, co mogłoby nam kiedyś pomóc. Siadajcie wygodnie, bierzemy notesy i lecimy!

Skąd w ogóle ten temat?

Kiedy z Anią kupowaliśmy nasze mieszkanie, rządowych programów wsparcia było jak na lekarstwo, a my, młodzi i pełni marzeń, musieliśmy radzić sobie sami. Pamiętam, jak w dzieciństwie marzyłem o domku na drzewie – swoim własnym, gdzie nikt nie mówi, co mam robić. Własne mieszkanie to trochę taki dorosły domek na drzewie, ale ceny nieruchomości i raty kredytów szybko sprowadziły nas na ziemię. Gdy usłyszeliśmy o programie „Pierwsze Klucze”, który ma ruszyć w drugiej połowie 2025 roku, pomyśleliśmy: „Czemu nie załapaliśmy się na coś takiego?!”. Postanowiliśmy zgłębić temat, żeby sprawdzić, czy to rzeczywiście szansa dla tych, którzy, tak jak my kiedyś, marzą o swoich pierwszych kluczach do własnego M.

Przekopaliśmy się przez informacje, głównie ze strony Ministerstwa Rozwoju i Technologii (www.gov.pl), i oto, co udało nam się ustalić.

Czym jest „Pierwsze Klucze”?

„Pierwsze Klucze” to nowy rządowy program, który ma pomóc osobom kupującym swoje pierwsze mieszkanie lub dom. Zastępuje wcześniejsze pomysły, jak „Bezpieczny Kredyt 2%” czy „Mieszkanie na Start”, i jest częścią większej strategii „Klucz do mieszkania”. Główne założenie? Ułatwić zakup nieruchomości tym, którzy nigdy nie mieli własnego lokum, przez dopłaty do kredytów hipotecznych i wsparcie w budowie domu metodą gospodarczą. Brzmi super, ale jak to działa w praktyce?

Pamiętam, jak kiedyś z Anią liczyliśmy każdy grosz, żeby uzbierać na wkład własny. „Pierwsze Klucze” mają w tym pomóc, oferując:

  • Dopłaty do rat kredytu, które obniżają oprocentowanie do 1,5% przez pierwsze 5 lat (to sporo mniej niż standardowe 6,5–8% na rynku!).
  • Gwarancję wkładu własnego do 20% wartości nieruchomości (max 100 000 zł) przez Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK).
  • Wsparcie dla budowy domów jednorodzinnych w systemie gospodarczym, czyli bez dewelopera – idealne dla tych, którzy mają działkę i chcą budować sami.

Ania od razu zauważyła, że to brzmi jak coś, co mogłoby nam pomóc kilka lat temu, gdy walczyliśmy o kredyt. Ale, jak to z rządowymi programami bywa, są haczyki, o których zaraz opowiemy.

Dla kogo jest ten program?

Nie każdy może wskoczyć do programu „Pierwsze Klucze”. Kiedy z Anią przeglądaliśmy warunki, przypomniało nam się, jak kiedyś wykluczyli nas z innego programu, bo mieliśmy za duży dochód. Tu też są konkretne wymagania:

  • Brak własnej nieruchomości. Program jest dla tych, którzy nigdy nie mieli mieszkania ani domu. Jeśli masz udział w nieruchomości (np. ze spadku), ale nie więcej niż 50%, wciąż możesz się załapać.
  • Limity dochodowe. Są zależne od liczby osób w gospodarstwie:
    • Singiel: do 6 500 zł netto miesięcznie.
    • Para: do 11 000 zł netto.
    • Rodzina z 1 dzieckiem: do 14 500 zł netto.
    • Rodzina z 2 dzieci: do 18 500 zł netto.
    • Rodzina z 3 dzieci: do 21 000 zł netto.
      Jeśli zarabiasz więcej, nie odpadasz od razu – działa zasada „złotówka za złotówkę”, czyli każda złotówka nad limit zmniejsza dopłatę (o 50 gr dla singli, 25 gr dla reszty).
  • Rynek wtórny. Kluczowe ograniczenie: program obejmuje tylko mieszkania i domy z rynku wtórnego, które mają co najmniej 5 lat, a sprzedający musi je mieć od minimum 3 lat. To ma wykluczyć deweloperów i „flipowanie” mieszkań. Wyjątek? Mieszkania od TBS-ów, SIM-ów czy spółdzielni mieszkaniowych, ale z marżą max 25%.
  • Limity cenowe. Maksymalna cena za m² to 10 000 zł (11 000 zł w Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Poznaniu i Wrocławiu). Gminy mogą podnieść limit o 1000 zł/m², jeśli dołożą się do programu.

Pamiętam, jak Ania, przeglądając oferty mieszkań, westchnęła: „W Warszawie za 11 000 zł/m² to chyba tylko kawalerka do remontu!”. I faktycznie, analitycy HREIT piszą, że w stolicy tylko 1% mieszkań z rynku wtórnego mieści się w limicie. W mniejszych miastach jest lepiej, ale i tak trzeba polować na okazje.

Jak to działa w praktyce?

Wyobraźmy sobie, że jesteśmy młodą parą, jak my z Anią kiedyś, i chcemy kupić 40-metrowe mieszkanie w Krakowie za 400 000 zł. W programie „Pierwsze Klucze” możemy liczyć na:

  • Dopłaty do rat. Przez pierwsze 5 lat rata kredytu będzie niższa, bo oprocentowanie spadnie do 1,5%. To może oznaczać oszczędność nawet 1000–1500 zł miesięcznie w porównaniu do standardowego kredytu.
  • Gwarancja wkładu własnego. Jeśli nie mamy 80 000 zł na wkład (20%), BGK może zagwarantować do 100 000 zł, co obniża barierę wejścia.
  • Kalkulator rat. Sprawdziliśmy na stronie showloan.info, że rata dla kredytu 256 000 zł (limit dla 3 osób) z dopłatą może być porównywalna do kredytu z oprocentowaniem 4,5–5,5%.

Ale uwaga: program ma limit 10 000 wniosków na kwartał od 2026 roku, więc trzeba się spieszyć, gdy ruszy. Ania od razu powiedziała: „To jak polowanie na promocję w Black Friday – kto pierwszy, ten lepszy!”.

Nasze przemyślenia i haczyki

Siedzieliśmy z Anią przy stole, jak za dawnych czasów, gdy planowaliśmy nasz pierwszy wyjazd nad morze, i zrobiliśmy listę plusów i minusów programu:
Plusy:

  • Niższe raty przez 5 lat to duża ulga, zwłaszcza dla młodych, którzy dopiero startują.
  • Gwarancja wkładu własnego to wybawienie dla tych, którzy, tak jak my kiedyś, nie mają oszczędności na start.
  • Skupienie na rynku wtórnym może ograniczyć windowanie cen przez deweloperów, co zdarzało się w poprzednich programach.

Minusy:

  • Limity cenowe są niskie, zwłaszcza w dużych miastach. W Warszawie czy Krakowie znalezienie mieszkania w cenie 11 000 zł/m² to jak szukanie igły w stogu siana.
  • Wykluczenie rynku pierwotnego oznacza, że nie kupisz nowego mieszkania, chyba że od TBS/SIM. To ogranicza wybór, zwłaszcza jeśli marzysz o nowoczesnym lokum.
  • Formalności. Musisz spełnić kryteria dochodowe, znaleźć odpowiednie mieszkanie i jeszcze ogarnąć wniosek. Ania mówi, że to jak gra w planszówkę z milionem zasad.

Pomyślałem sobie, że to trochę jak w dzieciństwie, gdy chciałem zbudować bazę z koców – niby wszystko masz, ale trzeba się nagimnastykować, żeby wyszło.

Podsumowanie z naszego podwórka

„Pierwsze Klucze” to program, który mógłby nam pomóc, gdy zaczynaliśmy z Anią naszą przygodę z mieszkaniem. Dopłaty do rat i wsparcie na wkład własny to super sprawa, ale te limity cenowe i ograniczenie do rynku wtórnego trochę studzą entuzjazm. Jeśli marzysz o swoim pierwszym M, warto już teraz zacząć polować na oferty i sprawdzać swoją zdolność kredytową – my z Anią nauczyliśmy się, że przygotowanie to klucz do sukcesu.

Śledźcie stronę Ministerstwa Rozwoju i Technologii (www.gov.pl), bo tam pojawią się szczegóły, gdy program ruszy. A jeśli macie jakieś historie o walce o własne mieszkanie albo pytania o „Pierwsze Klucze”, piszcie w komentarzach! My z Anią szykujemy kolejny wpis – tym razem o tym, jak urządzamy naszą kuchnię w nowym gniazdku. Stay tuned! 😄